„Historia mojego życia” - Helen Keller

 

 „Historia mojego życia” to opowieść niezwykle wciągająca i pięknie napisana.

Od początku lektury zadziwia czytelnika niezwykły język autorki. Język bardzo barwny

i żywy. Opis ogrodu na pierwszych stronicach biografii jest tak skonstruowany, że wydaje się czytelnikowi, jakby widział ten ogród, jakby tam był. Zdaje się nawet, że czuć zapach tego ogrodu. Opis ten jest skonstruowany tak, jakby napisał to wspaniały poeta, wrażliwy na piękno świata, jakby napisała to osoba potrafiąca widzieć najmniejsze szczegóły, słysząca najdrobniejsze szmery. Niesłychane wydaje się, że tak może pisać osoba, która straciła słuch i wzrok w wieku dziewiętnastu miesięcy. Bo autorka tejże biografii Helena Keller to osoba ślepa i głucha od dzieciństwa.

 

Poznajemy Helenę jako maleńką dziewczynkę, rozwijającą bardzo szybko, ciekawą świata i szczęśliwą. Kres tej sielance położyła ciężka choroba, która „zamknęła jej oczy

i uszy i pogrążyła w mroku nieświadomości niby nowo narodzone dziecię”. Mimo jarzma głuchoty i ślepoty Helena potrafiła sobie radzić w codziennym życiu. Opracowała system znaków za pośrednictwem, których porozumiewała się z otoczeniem, zwłaszcza z matką.

 

W dziecku jednak coraz bardziej rosło pragnienie wypowiadania się, czy raczej bycia rozumianym, bo gesty, którymi się Helena posługiwała traciły użyteczność, a to wprawiało dziewczynę we wściekłość. Los dziecka odmienił przyjazd nauczycielki Anny Sullivan. Do momentu przyjazdu tej osoby Helena pisze, że była „jak ten okręt, ale bez kompasu, bez sondy, bez możności sprawdzenia, jak daleko do przystani.” „Światła! Dajcie mi światło!” zdawała się wołać. Gdy przyjechała Anna Sullivan dziewczynka poczuła, że „zajaśniało światło miłości”.

 

Nauczycielka początkowo uczyła Helenę mowy palcowej. Dziewczynka w mig potrafiła powtarzać gesty wykonywane przez nauczycielkę, ale pojedyncze słowa, których się uczyła nie miały większego znaczenia. Zachowanie dziecka, częste napady złości, agresja, też nie ułatwiały zadania. Pewnego dnia nastąpił przełom, był to dzień, w którym Helena zrozumiała co to jest słowo. Była wtedy najszczęśliwszą istotą na ziemi. Zdobyła wtedy klucz do mowy i bardzo chciała się nauczyć jak go używać.

 

Rozwój języka, a jednocześnie rozwój umysłowy świetnie uwidoczniony jest w listach, które Helena pisała do znajomych. W pierwszych listach widać wyraźnie trudności

z werbalizowaniem myśli i odczuć, język jest prosty, teksty zawierają mnóstwo błędów różnego rodzaju. Stopniowo Helena staje się bardzo wyrafinowanym pisarzem. Teksty listów budzą podziw. Można je uznać za swego rodzaju dzieło literackie.

 

Helena bardzo chętnie, szybko i z wielkim zapałem się uczyła. Niewątpliwie przyczynił się do tego geniusz nauczycielki. Potrafiła ona nie tylko uczyć, ale zachęcić do nauki, wzniecić w dziecku miłość do nauki. Stały się sobie tak bliskie, że nie można sobie wyobrazić Heleny inaczej niż w duecie z panią Sullivan. Jakże cudowny byłby świat, gdyby wszyscy nauczyciele podchodzili do swojego zawodu z taka pasją, z takim zaangażowaniem, a przede wszystkim  z taką wiarą, że to, co niemal bez szansy na sukces, jest możliwe do osiągnięcia.

 

Niesamowita była wiara w to, że głuche i niewidome dziecko jest w stanie nauczyć się mówić, nie wydawać dźwięki mało zrozumiałe dla otoczenia, ale mówić zrozumiale

i w miarę poprawnie pod względem artykulacyjnym. Wiem jak trudno nauczyć dziecko głuche mówić, a zupełnie nie mogę sobie wyobrazić jak można nauczyć mówić dziecko głuche i do tego jeszcze niewidome. Zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę to, że był to koniec XIX wieku. Tamtejsi ludzie nie mieli do dyspozycji tak rozwiniętej techniki,

z jaką my mamy do czynienia, nie mieli możliwości wszczepiania implantów. Anna Sullivan nauczyła dziewczynę mówić poprzez dotykanie ręką twarzy, tak by wyczuć położenie języka i warg. Chęć Heleny była tak ogromna, że nauczyła się sześciu dźwięków w ciągu godziny. Widziałam filmik pt.: „Helen Keller Speech” przedstawiający jak Helena Keller wygłasza przemówienie. Jej sposób artykulacji jest niesamowity. Gdyby nie to, że słowa wypowiadane są nader starannie, trudno by było rozpoznać, że mówi to osoba głucho-ciemna. Jak bardzo w proces rozwoju mowy zaangażowane były obie panie, jak Anna Sullivan nie zadowalała się dźwiękiem zbliżonym do poprawnego, jakże często kazała Helenie powtarzać dane słowo, by zostało ono w końcu zaakceptowane – jest to wręcz nie do pojęcia. Tak katorżniczą pracę mogły wykonać tylko dzięki temu, że wierzyły w sens tejże pracy.

 

Rozwój mowy, znajomość alfabetu Braille'a, ale przede wszystkim świadomość języka były drzwiami do niezwykłego świata literatury. Czytanie książek stało się dla Heleny największą miłością jej życia. Potrafiła ona z pasją czytać wiele książek i to po wielokroć.  Czerpała z literatury garściami, w sposób w jaki może to robić tylko osoba niewidoma.

 

Myślę, że umiejętność czytania i rozumienia była punktem wyjścia do tego, że Helena zdołała się wykształcić. Edukacja była dla niej ogromnym wyzwaniem i to, co udało się jej osiągnąć, wymagała od niej dwa razy więcej pracy niż od innych osób. Nauczycielka była ogromnie zaangażowana w edukację Heleny prze cały czas. To ona tłumaczyła dziewczynie wykłady wystukując je na jej ręce. Nie było wówczas dużej ilości książek pisanych alfabetem Braille’a, więc dziewczyna musiała po przyjściu ze szkoły sama spisywać notatki. Często przykro jej było, gdy koleżanki mogły się bawić, a ona musiała coś czytać lub pisać. Wierzyła jednak, że to przyniesie efekty. Wiedziała, że „ostatecznie każdy, kto pragnie posiąść wiedzę, musi sam piąć się w górę po stromym zboczu trudności, a ponieważ na szczyt nie prowadzi trakt królewski, musi wchodzić zakosami”. Wiedziała, że droga do wiedzy to częste upadki, chwile zatrzymania – przystanki, potknięcia o ukryte przeszkody, utraty panowania nad sobą, ale to jednocześnie ogromna ilość chęci i zapału, które pozwalają wziąć się w garść i „wlec” się dalej, pnąc się coraz wyżej i dostrzegać rozszerzający się widnokrąg. Helena zdawała sobie sprawę, że „wiedza jest potęgą”, jest szczęściem.

 

Jest wiele elementów, które zadziwiają w biografii Heleny Keller. Jedną z nich jest miłość do teatru. Osoba głucha i niewidząca uwielbiała teatr, czerpała z niego niekłamaną radość, mimo tego, że nic nie widziała i nic nie słyszała. Kolejną niesamowitą rzeczą jest umiejętność nauki języków obcych: niemieckiego, łaciny, francuskiego. Są to rzeczy niesłychane! Zdumiewające! Kolejną sprawą są podróże. Niesamowite jak wiele wiedzy, doświadczenia i radości czerpała dziewczyna z rozlicznych podróży.

 

Ważna częścią życia Heleny byli napotkani ludzie. Spotykała ona wspaniałe osoby, które odcisnęły ogromne piętno na jej życiu. Należy tu wspomnieć o kochających rodzicach, którzy stanowili ważny element życia dziewczyny. Najważniejsza postać to jednak nauczycielka Anna Sullivan. Ale po drodze byli również: koleżanki z instytutu Perkinsa, pan Michał Anagnos, Edward Everett Hale, Aleksander Graham Bell, biskup Brooks, pani Hutton. To tylko niektóre nazwiska, które Helena spotkała na swojej drodze, ale każdy z poznanych przez nią ludzi odcisnął ogromne piętno. Co więcej, Helena uważa, że spotkania z ludźmi to największy przywilej jej życia.

 

Życie Heleny Keller to ciągła walka z wieloma przeciwnościami. Szczególnie ścieżka edukacyjna pokazuje jak wiele trudów i nieprzychylnych ludzi musiała pokonać dziewczyna. Ale jak sama mówi: „każda walka jest zwycięstwem”. Życie Heleny to niewątpliwie zwycięstwo. Na pewno dlatego, że Helena to osoba wybitnie zdolna, inteligentna, wytrwała i pracowita.  Ale również dlatego, że była to osoba, która potrafiła sobie zjednywać ludzi i przekonać ich, że da radę. Potrafiła przekonać, że głuchota

i ślepota to nie są powody do tego, żeby zamknąć się w domu lub w jakimś ośrodku

i wegetować. Pokazała wszystkim, ale przed wszystkim osobom niepełnosprawnym

i pedagogom, że chcieć to móc; że niepełnosprawność nie stawia granic, których się nie da przekroczyć; że wysiłek, praca i zapał pozwalają osiągnąć to, co się tylko chce.

 

„Historia mojego życia” to również historia życia Anny Sullivan. Wybitnej, niesamowitej nauczycielki. To również lekcja dla wszystkich pedagogów, nauczycieli i terapeutów. Lekcja, która pokazuje, że wiara w to co się robi, zaangażowanie, które wykracza poza ramy wykonywania obowiązków służbowych ma sens. Co więcej, jest to jedyna droga do osiągnięcia prawdziwych wyników – jest warunkiem sukcesu. Książka ta powinna być obowiązkową lekturą na wszystkich studiach pedagogicznych. Niesamowita książka. Pouczająca, wzruszająca, poruszająca. Wspaniała książka.

 

Agnieszka Pieluszyńska

 

Link do filmu - "Helen Keller - the story of my life"

 

Mowa Helen Keller